Paweł Zagrodnik: „Taki pobyt dał mi tyle, ile rok zajęć w kraju”
20.02.2013
Judoka Czarnych Bytom Paweł Zagrodnik przez dwa tygodnie trenował na japońskim uniwersytecie Tokai niedaleko Tokio. „Taki pobyt dał mi tyle, ile rok zajęć w kraju” – powiedział zawodnik, który w Londynie przegrał w dogrywce walkę o olimpijski brąz.
Wśród kilkudziesięciu uczestników styczniowych zajęć był jedynym Europejczykiem.
„Treningi trwały codziennie od 17 do 19.30. Składały się wyłącznie z walk, praktycznie bez przerwy, ze zmieniającymi się rywalami. W mojej kategorii wagowej (66 kg) było ich kilkunastu” – wyjaśnił judoka.
Po zgłoszeniu chęci udziału w takim szkoleniu, jeszcze przed przyjazdem do Japonii, judoka był weryfikowany przez gospodarzy w polskiej federacji pod kątem poziomu sportowego.
„Chodzi o to, by nie pojawił się na zajęciach ktoś przypadkowy” – wyjaśnił bytomski olimpijczyk.
Zagrodnik przyznał, że Japończycy nie są zbyt wylewni, więc o żadnym zaproszeniu do domu przez gospodarzy czy też wspólnym spędzaniu czasu nie było mowy.
„Śniadania i kolacje przygotowywałem sobie sam w pokoju hostelu studenckiego, gdzie mieszkałem. Całe szczęście, że miałem do dyspozycji kuchenkę. Hostel był niedrogi, nocleg kosztował w przeliczeniu ok. 80 złotych. Na obiady chodziłem do niewielkiego, pobliskiego baru. Zawsze była to zupa i surowa ryba. Japońska kuchnia nie jest zła, trzeba tylko wiedzieć gdzie i co jeść” – wspominał zawodnik.
Jego zdaniem taki wyjazd jest niezbędny dla podniesienia poziomu sportowego.
„U nas nie ma możliwości trenowania z tak wymagającymi sparinpartnerami. A ćwicząc ze słabszymi od siebie, podnoszę umiejętności partnerów, ale sam się cofam, a w najlepszym razie stoję w miejscu. Chcąc walczyć o coraz lepsze wyniki, należy z takich możliwości korzystać. Choć trzeba przyznać, że mój pobyt był raczej „surowy” i trochę smutny, bo byłem sam w obcym środowisku” – stwierdził Zagrodnik.
Podkreślił zdyscyplinowanie, pokorę i niemal wojskową hierarchię podczas treningów.
„Młodsi zawsze musieli ukłonić się starszemu koledze, wszyscy pozdrawiali ukłonem trenera. Spóźnienie było bardzo źle widziane. Jako obcokrajowiec nie musiałem się wszystkim kłaniać, natomiast podczas zajęć żadnej taryfy ulgowej nie miałem. Muszę przyznać, że byłem już wcześniej w Japonii pięć razy, jednak ten pobyt był zupełnie inny i bardzo trudny” – zakończył reprezentant Polski.
Źródło: PAP