Niecałe dwa tygodnie znajdowałem się w kolebce judo, w Japonii. Pomimo tego, że na swoim koncie mam sporo wyjazdów, nie tylko do Kraju Jigoro Kano, ale też do innych miejsc na świecie to ten był jednym z trudniejszych.
Przez dwa tygodnie trenowalem w najlepszym uniwersytecie w Japonii (Tokai Universyty), na którym trenowali i trenują Inoue, Yamashita, Sato, Nakai, Fukoka, Tachimoto i inni medaliści mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich.
Treningi na macie odbywały się po południami (od 16:30 do 19:00). Prawie każdego dnia zajęcia na tatami wyglądały podobnie. Zaczynały się od krótkiej 15 minutowej rozgrzewki, zbiórki i 10 minut uchikomi. Następnie trener wybierał zawodników, którzy mogli ubrać kolorowe pasy. Osoby wyróżnione stały na środku i przez kolejne 12 rund 6 minutowych mogły walczyć. Oczywiście walki toczyły się bez przerw (jedyna przerwa 5 minutowa po 6 rundzie) Na szczęście byłem jedynym obcokrajowcem, więc dostawałem przepaskę na każdym treningu:-) Dla Japończyków stanie na środku było dużym wyróżnieniem, a dostawali je reprezentanci kraju lub zawodnicy którzy w oczach trenera wyróżniali się. Po Tachi Waza zazwyczaj przechodzilismy do ne waza, które trwalo 15 minut (co ippon zamiana partnera). Na koniec jeszcze trochę rzutów i uchikomi. 2,5 godziny przelatywalo bardzo szybko.
Zawodnicy z tego klubu reprezentowali bardzo agresywne judo i dobrze walczyli o uchwyt, więc samo jego zdobycie wymagało dużego wysiłku, nie mowiąc już o rzutach, które w moim wykonaniu były dość rzadkie.
Warunki, w których odbywały sie treningi były dość surowe. Na sali temperaturę wyznacza pogoda, a że o tej porze roku nie bywa dość ciepło, to nie przekraczała 10 stopni Celsjusza. Relacje pomiędzy zawodnikami też nie były gorące. Na zajeciach panuje surowa dyscyplina i każdy z zaangazowaniem i z pokorą wykonuje zadania trenera i starszych od siebie zawodników.
Treningi w Japonii znacznie różnią się od naszych. Jest wiecej randori, większa dyscyplina i przede wszystkim więcej sparing partnerów, z którymi można stoczyć wyrównane pojedynki. Pomimo rożnych trudności i wielu dziwnych zdarzeń, pobyt w Japonii mogę uznać za bardzo udany i myślę, że zaprocentuje w przyszłości.